"I do not know how you would have been angry, and so are great."
Cassidy :
Wstałam rano z myślą że znów zjem śnaidanie sama. Nie śpiesząc się włożyłam na siebie szary dress , uczasałam się i wolnym krokiem zeszłam ze schodów. Strasznie się zdziwiłam jak zobaczyłam stół pełen jedzenia. Chwile później w kuchni zobaczyłam ciocie.
- Co ty tu robisz? Nie pracujesz? - spytałam.
- Dziś nie. A teraz zjadaj. - usiadła do stołu i się dołączyłam. Zjadałam z nią w bardzo miłej atmosferze.
- To co masz zamiar dziś robić? - zaczęłam temat.
- Pomyślałam że może wybierzemy się do sklepu? Tak dawno nie kupiłam se nic nowego. To co ty na to?- spojrzała na mnie.
- No spoko. Też chciałam sobie coś znaleść.
Po paru minutach schodziłam już po całym centrum handlowym. Wybrałam sobie dużo fajnych , młodzieżowych ciuchów. Ciotka wybrała oczywiście pożądne ciuchy , takie nudne. Gdy zaczęły mnie bolić nogi Mai ( ciocia ) zadzwonił telefon. Okazało się że musi wyjść do firmy , chwile później siedziałam sama.
Riker :
Chodziłem właśnie z Ross'em po sklepach. Szukaliśmy jakiegoś prezentu dla mamy żeby ją przeprosić za to że wsadziliśmy Ell'a do lodówki i " lekko " się wkurzyła.
- Widzisz coś fajnego? - spytał Ross.
- Nie. Czego może chcieć mama?
- Zawszę prosi o to żebyśmy się uspokolili.
- A coś co jest spełnialne? - zaśmiałem się.
- Nie ma czegoś takiego. - również się zaśmiał.
Chwile później zobaczyłem coś a raczej kogoś co jest fajne. Zaciągnąłem tam brata. Staliśmy nad pewną blondynką.
- Heeej - przywitałem się.
- Cześć.- powiedziała uśmiechnięta. Uderzyłem Ross'a łokciem w brzuch.
- O siema. - opuścił wzrok.
- Witaj.
- Wiecie co? Ja was zostawiam. Zaraz wracam. - poszedłem.
Nie zdawali sobie sprawy że nie mam zamiaru wracać do nich.
Cassidy :
- Ross , słuchaj. Ja nie chciałam być w tedy taka chamska. Przepraszam. - zaczęłam.
- Ja też przepraszam. Miałaś racje co do mnie...jestem arogancki i w ogóle.
- Nie przesadzaj. Jesteś super , co najmniej tak słyszałam.- uśmiechnęłam się.
- Dzięki. Chcesz gdzieś pójść? - zaproponował.
- No jasne spoko. Może do kina?
Blondyn się zgodził i wybraliśmy komedie " Wykapany ojciec " . Bawiliśmy się super. Postanowiliśmy to kiedyś powtórzyć. Daliśmy sobie nawzajem swoje numery telefonu i się pożegnaliśmy.
Wracając do domu myślałam cały czas o nim. Nawet nie zauważyłam że minełam mój dom i musialam się wracać 5 minut. W domu odłożyłam torbę i patrzyłam co ciekawego jest w internecie. Nie musiałam się uczyć bo nie chodzę do szkoły. Wieczorem nie wytrzymałam i wysłałam sms'a do Ross'a o treści :
Cześć Ross. Masz ochotę iść jutro na plaże? Weź rodzeństwo!! ~ Cassidy
Później przyszedł mi sms zwrotny. Zgodził się. Spakowałam potrzebne na jutro rzeczy i nie czekając na ciotkę, poszłam spać.
poniedziałek, 24 lutego 2014
poniedziałek, 17 lutego 2014
Prolog
Prolog
Był ciepły dzień w Californi, bardziej w Los Angeles. Nie wiem dlaczego nazywają to miastem aniołów skoro mieszkam tu od zawszę i nigdy nie widziałam czegoś magicznego. Dla innych magia może oznaczać słowo Abrakadabra albo królik z kapelusza a dla mnie jest szczęście , radość i miłość - to jest magiczne. Niestety ja tego nie mam. Mieszkam z ciocią która cały czas pracuje w wielkiej firmie Apple , więc nie ma jej w domu. Moi rodzice wyjechali tak dawno że nie wiem nawet kiedy i gdzie. Teraz jestem szczęśliwa , trochę. Mam zaufanych przyjaciół a to są - David którego znam od dziecka i Molly którą poznałam w gimnazjum. Teraz jestem w liceum , w ostatniej klasie co oznacza mnóstwo nauki. Nie narzekam ale mam dość tego całego stresu czy zdam. Stoje właśnie na plaży i czekam aż fale się uspokoją bo mam zamiar poserfować ( nw jak się to pisze xD ) . Rozglądam się na boki i czuje smakowity zapach gofrów. Och , zjadłabym takiego. Ale nie mogę bo to szkoci w wodzie. Nagle widze grupkę rozpiszczanych dziewczyn biegnące w moją stronę. Skryłam się za deską a gdy mnie ominęły zobaczyłam otoczonych chłopaków którzy coś tam tłumaczą ale przez dziewczyny i tak nic nie słychać. Jeden z nich chowa się i omija dziewczyny. W biegu ściąga koszulkę i z deską wbiega do wody. Ma mięśnie. Wchodze do wody i zaczynam serfowac. Idzie mi świetnie , jak zawszę. Kątem oka zobaczyłam że blondyn mi się przygląda , zarumieniłam się bo byłam nie śmiała i nie lubiłam jak ktoś na mnie patrzy i nic nie mówi. Gdy się zmęczyłam wróciłam na piasek. Podszedł do mnie jakiś wysoki blondyn , bardzo podobny do tego w wodzie.
- Chyba wpadłaś mojemu braciszkowi w oko. - powiedział. Czyli to jest jego brat , okey.
- Serio? Nie zauważyłam. A ty jesteś?
- Ach no tak. Jestem Riker , ten Riker. - powiedział dumny.
- Nie znam.- powiedziałam i nagle na jego twarzy pojawił się wzór podobny do słowa " Co? Jak ty możesz?! "
- Oł. Szkoda...no to pa.
- Oczami Ross'a -
Miałem zamiar iść własnie do tej dziewczyny. Jest wyjątkowa. Idąc tak zamyślony o niej wpadłem , właśnie na nią!
- O jezu. Przepraszam. To było przypadkiem! - przepraszałem ją.
- Nic się nie stało. Spoko. Jestem Cassidy. - powiedziała.
- To dobrze. Ja jestem Ross- zacząłem.
- Nie znam cię! Więc nie mów " tak ten Ross " .
- Nie wierze jak można mnie nie znać?!
- Normalnie. - powiedziała.
- Ale jestem sławny! Myślałem że będziesz za mną biegać i w ogóle! - zacząłem się kłucić.
- Wiesz co?! Jesteś arogancki , samolubny i jesteś dziwny. Myślałam że jesteś fajny ale...się myliłam. - powiedziała głośno i odbiegła. Całą rzeszte dnia o niej myślałem.
Był ciepły dzień w Californi, bardziej w Los Angeles. Nie wiem dlaczego nazywają to miastem aniołów skoro mieszkam tu od zawszę i nigdy nie widziałam czegoś magicznego. Dla innych magia może oznaczać słowo Abrakadabra albo królik z kapelusza a dla mnie jest szczęście , radość i miłość - to jest magiczne. Niestety ja tego nie mam. Mieszkam z ciocią która cały czas pracuje w wielkiej firmie Apple , więc nie ma jej w domu. Moi rodzice wyjechali tak dawno że nie wiem nawet kiedy i gdzie. Teraz jestem szczęśliwa , trochę. Mam zaufanych przyjaciół a to są - David którego znam od dziecka i Molly którą poznałam w gimnazjum. Teraz jestem w liceum , w ostatniej klasie co oznacza mnóstwo nauki. Nie narzekam ale mam dość tego całego stresu czy zdam. Stoje właśnie na plaży i czekam aż fale się uspokoją bo mam zamiar poserfować ( nw jak się to pisze xD ) . Rozglądam się na boki i czuje smakowity zapach gofrów. Och , zjadłabym takiego. Ale nie mogę bo to szkoci w wodzie. Nagle widze grupkę rozpiszczanych dziewczyn biegnące w moją stronę. Skryłam się za deską a gdy mnie ominęły zobaczyłam otoczonych chłopaków którzy coś tam tłumaczą ale przez dziewczyny i tak nic nie słychać. Jeden z nich chowa się i omija dziewczyny. W biegu ściąga koszulkę i z deską wbiega do wody. Ma mięśnie. Wchodze do wody i zaczynam serfowac. Idzie mi świetnie , jak zawszę. Kątem oka zobaczyłam że blondyn mi się przygląda , zarumieniłam się bo byłam nie śmiała i nie lubiłam jak ktoś na mnie patrzy i nic nie mówi. Gdy się zmęczyłam wróciłam na piasek. Podszedł do mnie jakiś wysoki blondyn , bardzo podobny do tego w wodzie.
- Chyba wpadłaś mojemu braciszkowi w oko. - powiedział. Czyli to jest jego brat , okey.
- Serio? Nie zauważyłam. A ty jesteś?
- Ach no tak. Jestem Riker , ten Riker. - powiedział dumny.
- Nie znam.- powiedziałam i nagle na jego twarzy pojawił się wzór podobny do słowa " Co? Jak ty możesz?! "
- Oł. Szkoda...no to pa.
- Oczami Ross'a -
Miałem zamiar iść własnie do tej dziewczyny. Jest wyjątkowa. Idąc tak zamyślony o niej wpadłem , właśnie na nią!
- O jezu. Przepraszam. To było przypadkiem! - przepraszałem ją.
- Nic się nie stało. Spoko. Jestem Cassidy. - powiedziała.
- To dobrze. Ja jestem Ross- zacząłem.
- Nie znam cię! Więc nie mów " tak ten Ross " .
- Nie wierze jak można mnie nie znać?!
- Normalnie. - powiedziała.
- Ale jestem sławny! Myślałem że będziesz za mną biegać i w ogóle! - zacząłem się kłucić.
- Wiesz co?! Jesteś arogancki , samolubny i jesteś dziwny. Myślałam że jesteś fajny ale...się myliłam. - powiedziała głośno i odbiegła. Całą rzeszte dnia o niej myślałem.
Oto mój nowy blog
To jest mój nowy blog gdzie będę pisać o R5 ^^ . Mam nadzieje że się wam spodoba ( bardzo na to liczę ) I pamiętaj :
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)